mobile

MIIWŚ ekshumowało szczątki majora Sucharskiego – nowy cmentarz na Westerplatte w 2022 roku

Pracownicy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku przeprowadzili we wtorek wczesnym rankiem ekshumację na częściowo symbolicznym cmentarzu polskich żołnierzy na Westerplatte. Wykopano trumnę majora Henryka Sucharskiego, dowódcy obrony we wrześniu 1939 r. Tam gdzie spodziewano się znaleźć pozostałości innego z polskich obrońców, złożone były najprawdopodobniej szczątki Niemca poległego w 1945 r.

Informacja prasowa
MIIWŚ ekshumowało szczątki majora Sucharskiego – nowy cmentarz na Westerplatte w 2022 roku

Ekshumacja ma związek z początkiem prac nad budową nowego cmentarza polskich obrońców Westerplatte, który będzie częścią planowanego Muzeum Pola Bitwy. Karol Nawrocki – dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które nadzoruje prowadzone prace – poinformował na konferencji prasowej we wtorek, że nowy cmentarz będzie uroczyście otwarty 1 września 2022 roku. Do tego czasu trumna ze szczątkami majora Sucharskiego będzie spoczywała w podziemiach gdańskiej Bazyliki św. Brygidy, gdzie umieszczono ją we wtorek.

Co ze szczątkami drugiej osoby, ekshumowanej na Westerplatte? Spodziewano się znaleźć tam kości kaprala Andrzeja Kowalczyka, który poległ już pierwszego dnia walk. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z omyłkowo pochowanym tam niemieckim żołnierzem, który zginął najprawdopodobniej w 1945 roku. Wstępnie świadczy o tym znaleziona na miejscu metalowa klamra pasa wojskowego z napisem „Gott mit uns”, inne elementy oporządzenia oraz oględziny wypełnień w uzębieniu. W związku z tym szczątki te przekazano do dalszych badań w Zakładzie Medycyny Sądowej w Szczecinie. Jeśli potwierdzi się, że był to niemiecki żołnierz, będzie on pochowany – w porozumieniu z Ambasadą Niemiec – na jednym z niemieckich cmentarzy wojennych w Polsce.

Jak to się stało, że doszło do zamiany szczątków? Nie wiadomo, czy uda się ustalić szczegóły. Najprawdopodobniej doszło do pomyłki. Na kości kaprala Kowalczyka natrafiono przypadkowo w 1963 roku, podczas prac ziemnych na Westerplatte. Tożsamość poległego udało się wówczas zidentyfikować po znalezionych przy nim przedmiotach – ebonitowym gwizdku, harmonijce ustnej i resztkach polskiego oporządzenia wojskowego. Pierwotnie pochowany został na Cmentarzu Zaspa jako NN pod nr 10170, z ręcznym dopiskiem „Kpr. Kowalczyk poległy na Westerplatte w 39 r.”. Następnie jednak komunistyczne władze pochowały szczątki w bezimiennym grobie na Cmentarzu Srebrzysko. Miejsce pozostało w pamięci żyjących wówczas jeszcze w Trójmieście czterech towarzyszy broni – westerplatczyków w podeszłym już wieku, którzy zawsze na Wszystkich Świętych zapalali na grobie kolegi świeczki.

W 1992 r. ówczesne władze wojewódzkie postanowiły przenieść prochy kaprala Kowalczyka na Westerplatte, by spoczywał obok złożonych tam w 1971 roku prochów majora Sucharskiego. Wszystko odbyło się bardzo uroczyście, z udziałem Wojska Polskiego, biskupów i władz cywilnych, ale najwyraźniej sama procedura ekshumacji daleka była od standardów obowiązujących dzisiaj. Kości włożono do foliowego worka, a ten następnie umieszczono w specjalnej skrzynce. Dziś wiadomo – dzięki specjalistom pracującym dla MIIWŚ – że nie mogły to być szczątki kaprala Kowalczyka. W tej chwili można się tylko domyślać, jak doszło do pomyłki. Na Srebrzysku w 1945 roku chowano poległych niemieckich żołnierzy, być może w 1992 roku ekshumowano prochy z sąsiedniej kwatery i nieoznakowane szczątki kaprala Kowalczyka nadal leżą, tam gdzie leżały. Ma to być sprawdzone.

– Uważam, że na tę całą sytuację – nazwijmy to – cmentarną kładzie się długi cień peerelowskiej bylejakości, która funkcjonowała na zasadzie „odfajkować sprawę najniższym nakładem sił i już”. Pochowanie w 1963 roku kaprala Kowalczyka w nieoznakowanym grobie na Srebrzysku to była dla mnie motywowana politycznie złośliwość ze strony komunistów. Westerplatczycy przez lata prosili ówczesne władze o przeniesienie szczątków Kowalczyka na Westerplatte, ale byli zbywani. Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy nastała wolna Polska i zaczęto oddawać obrońcom to, co im się należało. Potem ten błąd grabarzy i brak właściwego nadzoru przy ekshumacji w 1992 roku. Niby nowa Polska, ale peerelowska mentalność miała się jeszcze dobrze. Nikt nie sprawdzał wtedy czyje to kości, tym bardziej że metod weryfikacji na podstawie śladów genetycznych DNA jeszcze nie było. Nastąpił błąd, koszmarny błąd. Cieszyć się trzeba, że będzie można godnie rozwiązać tę smutną, a nawet tragiczną sytuację, gdzie w miejsce polskiego bohatera omyłkowo pochowany został żołnierz niemiecki – mówi Andrzej Drzycimski, historyk, autor książek o Westerplatte.

Fot. Pixabay

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda