mobile

Magia teatru, czyli Kronika wypadków miłosnych

To piękny i niezwykle plastyczny spektakl. Reżyser Jarosław Tumidajski wraz z odpowiedzialnym za scenografię Mirkiem Kaczmarkiem, wykreowali na sopckiej Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże świat wyjątkowy, zjawiskowy, magiczny. Jest to w moim przekonaniu jedna z najlepszych propozycji granych obecnie na trójmiejskich scenach   

Marek Nowak
TAGI
Magia teatru, czyli Kronika wypadków miłosnych

Świat wspomnień głównego bohatera wypełnia wieczna wiosna. Jej wszechobecna na scenie zieleń współgra z emocjami okresu dojrzewania, młodzieńczymi pragnieniami, namiętnością, przygodą, anegdotą i humorem. Scenografia, a wraz z nią niezwykłe, dopracowane w szczegółach oświetlenie, tworzą jednak i sugerują dużo więcej. Zamknięte wspomnienie, utracony raj, miejsce w pamięci, gdzie rzeczywistość miesza się ze snem. Poszczególne rekwizyty umieszczone na scenie (rzeka, wzgórze) nie dość, że znakomicie wpisują się w opowiadaną historię, budują jeszcze złożone konstrukcje znaczeniowe.

Ogromną i wartą uznania pracę wykonał także Jarosław Tumidajski adaptując tekst powieści Tadeusza Konwickiego na potrzeby sceny. Dialogi brzmią bardzo dobrze, a przejścia między scenami i wątkami są niezwykle płynne, przemyślane i dopracowane. Osobowości, emocje i motywacje poszczególnych postaci są złożone, a przy tym zrozumiałe i podane w nienachalny sposób. Dzięki poziomowi gry aktorów i aktorek dobrze wybrzmiały też wszelkie przemilczenia, niedomówienia i zdania wypowiadane wbrew rzeczywistym intencjom bohatetów dramatu.

To pierwsza, a zarazem ostatnia taka wiosna w życiu bohaterów.  Akcja powieści i spektaklu rozgrywa się przecież w 1939 roku. Młodzi kochankowie i ich przyjaciele przeżywają jednak własną historię. Nie pierwszą taką, a zarazem wyjątkową, ponadczasową, ważniejszą dla nich niż wszystkie wojny. 

- "Kronika wypadków miłosnych" to nie tylko opowieść o kochaniu, to także, a może nawet przede wszystkim, opowieść o umieraniu, przemijaniu - mówi Jarosław Tumidajski o spektaklu. - Rzeczywistości opisanej przez Konwickiego patronuje schorowany, kaleki i zgorzkniały bóg stworzony na podobieństwo człowieka, bóg, który nie potrafi kochać i nie ceni życia. W takiego boga nie wolno wierzyć. Bo choć na końcu jest choroba i śmierć, to wcześniej jest też ta jedna wiosna, ta jedna miłość (nawet jeśli jest tylko złudzeniem), dla której warto żyć.

Spektakl zalecany dla widzów od 15 roku życia.

fot.Marek Nowak

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda