mobile

Słoneczna niedziela w schronisku Promyk - w poszukiwaniu czworonożnych przyjaciół

W gdańskim schronisku dla bezdomnych zwierząt Promyk i na zielonych terenach wokół niego, w niedzielę (19 czerwca), odbył się pełen atrakcji dzień otwarty. Goście poznali m.in. tajniki psiej fizjoterapii, mogli porozmawiać z behawiorystą, poznać bliżej kocich i psich mieszkańców, czy wykonać zabawki dla swoich pupili.

Informacja prasowa
Słoneczna niedziela w schronisku Promyk - w poszukiwaniu czworonożnych przyjaciół

Niezwykła niedziela w Promyku

Schronisko dla bezdomnych zwierząt Promyk w Gdańsku jest dostępne dla osób poszukujących czworonożnego przyjaciela zawsze od poniedziałku do niedzieli w godz. 11 - 16.

Również i tej niedzieli (19 czerwca), w tych samych godzinach można było odwiedzić schronisko, ale na gości czekało kilka wyjątkowych atrakcji w ramach dnia otwartego zorganizowanego pod hasłem “Zostań Promykiem!” Wydarzenie przygotowano również z myślą o opiekunach, którzy już znaleźli tu zwierzęcych przyjaciół.

Coraz więcej rodzin chce psa z adopcji

- Ludzie adoptujący psy i koty ze schroniska to wyjątkowa społeczność, której misją jest ratowanie zwierząt. Są wśród nich takie osoby, które biorą do domu zwierzęcego “seniora”, by dać mu opiekę na ostatnie lata życia, a kiedy ich schorowany pupil odejdzie, wracają do nas, by dać miłość kolejnemu adopciakowi - mówi Emilia Salach, zastępczyni dyrektora Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego, który zarządza Promykiem. - Przyjechało dziś do nas wiele rodzin z małymi dziećmi, rozglądając się za psem lub kotem. Rosnące zainteresowanie adopcjami w tej grupie widzimy już od kilku miesięcy.

Szukam psa, wrócę po kota

“Szukamy dziś psa, niezbyt dużego mieszańca z krótkimi włosami, bo mamy małe mieszkanie.” “Spotkaliśmy dziś kotkę bardzo podobną z charakteru i wyglądu do naszego kota. Wrócimy po nią za dwa miesiące, bo potrzebujemy większego mieszkania, które właśnie remontujemy. Szkoda, że nie możemy jej zarezerwować, ale mamy nadzieję, że na nas zaczeka i ułoży im się z naszym kotem” oraz “Jesteśmy trzy tygodnie po stracie psa, na razie rozglądamy się ostrożnie, potrzeba jeszcze trochę czasu na nowego przyjaciela, bo ciągle wzrokiem szuka się tamtego na pustym podwórku” - tak mówiły dwie pary i rodzina, z którymi rozmawialiśmy podczas dnia otwartego w Promyku. Przechadzających się między psimi kojcami i kocimi wolierami było znacznie więcej.

dwie kobiety, pośrodku przezroczysta wanna - bieżnia z wodą, w której stoi duży brązowy krótkowłosy pies w kagańcu

Psia fizjoterapia - na bieżni wodnej Bandi, z lewej Agata Mancewicz, fizjoterapeutka zwierząt

Fot. Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

Na czym polega fizjoterapia zwierząt?

Podczas trwania imprezy do promykowego centrum rehabilitacji co godzinę przychodzili pacjenci, by skorzystać z fizjoterapii na wodnej bieżni (urządzenie w całości sfinansowane z Budżetu Obywatelskiego 2019). Goście przyglądali się zabiegowi i wypytywali o zwierzęcą fizjoterapię.

Mówi Agata Mancewicz, fizjoterapeutka zwierząt, która prowadzi własną praktykę, a w schronisku pomaga pacjentom dwa razy w tygodniu i w tym czasie przyjmuje ich kilkunastu, w tym kilku na wodnej bieżni:

- Z bieżni wodnej korzystają psy. U kotów nie stosuje się takiej formy fizjoterapii, ale mamy tu też laser, pole magnetyczne i ultradźwięki, z których koty korzystają, ale tylko te, które bardzo tego potrzebują: z urazami kręgosłupa, czy łap. Natomiast psy często traktują nasze zabiegi towarzysko. U starszego zwierzęcia zawsze da się choć trochę pomóc dzięki fizjoterapii, podobnie jak u człowieka. Są przeciwwskazania, jak na przykład nowotwór, dlatego zabiegi zaczynamy po akceptacji weterynarza. Z pomocy korzystają nasze “dziadki”, bo robią im się zwyrodnienia, a z drugiej psy po wypadkach, rehabilitujemy też dużo zerwanych więzadeł w psich kolanach. 

Pierwszy raz pies chodzi na bieżni pięć minut, by oswoił się z chodzeniem w wodzie, które jest wymagające (zdrowy człowiek po pół godzinie pływania w basenie też czuje zmęczenie). A później - aplikujemy od 15 do 40 minut, w zależności od cierpliwości i możliwości fizycznych pacjenta.

Na bieżnię przychodzą też psy na wyciszenie emocji. Tak jak Bandi z pokazu: korzysta z niej, bo ma dysplazję bioder, ale ma też łatkę łobuza, chodzi więc nawet 45 minut, żeby po prostu się zmęczył i uspokoił.

Czym zajmuje się behawiorysta?

Małgorzata Pogorzelska, behawiorystka Promyka, instruktorka szkolenia psów, zoopsycholog, trenerka, pracowała na oczach gości na schroniskowym torze treningowym z dziewięciomiesięcznym żywiołowym psem w typie owczarka belgijskiego, czekała też na ich pytania. 

- Moim zadaniem w Promyku jest przygotowanie rodzin adopcyjnych na przyjęcie czworonoga. Nasze psy zazwyczaj mają już jakieś doświadczenia życiowe i nigdy nie wiemy, jakie one są. Dlatego wzięcie zwierzaka ze schroniska jest o wiele trudniejszym zadaniem niż kupienie szczeniaczka z hodowli. Zawsze będziemy borykać się z sytuacjami, które zwierzę ma już zakodowane w głowie i skojarzone jako niebezpieczne. Uczę ludzi wypatrywać takich sytuacji i właściwie reagować, by dać psu jak największy komfort aklimatyzowania się w nowym miejscu. Po adopcji także wspieram opiekunów, zawsze mogą do mnie zadzwonić, albo przyjechać tu do mnie na spotkanie.

Nigdy nie mówimy, że jakiegoś psa nie wydamy do adopcji. Czasem jednak wymaga to indywidualnego planu pracy i cierpliwości. Uważamy, że na każdego psa czeka gdzieś “jego” człowiek, tylko trzeba go wyłuskać.

Od lat zajmuję się adopcjami i potrafię skorelować pasujących do siebie człowieka i psa. Chodzi o to, żeby adopcja nie była tylko fajna dla psa, albo tylko dla człowieka. Musi być idealna dla obu stron.

Mamy wiele piesków łaknących człowieka, grzecznych i jeśli mamy do czynienia z ludźmi, którzy mieli już wcześniej psa, nie jestem potrzebna. Obowiązkowo pojawiam się wtedy, gdy domu szuka pies z problemem, który został już wcześniej przepracowany w schronisku. Czasem ludzie oburzają się, jeśli odradzam im jakiegoś psa (ze względu np. na ich tryb życia, czy temperament są nieadekwatny do opieki nad tym konkretnym zwierzęciem), że po co ma tu siedzieć, skoro oni oferują mu dom. Prawda jest taka, że lepiej żeby zaczekał tu dłużej, niż po raz kolejny wrócił do nas po nieudanej adopcji. Jesteśmy po to, by zadbać o dobro zwierząt i myśleć o ich przyszłości - żeby nigdy nie musiały tu wracać, jeśli już trafią do jakiegoś domu. 

Jakie koty czekają w schronisku?

Anna Skonieczny, opiekunka zwierząt w Schronisku Promyk, dyżurowała w Kocim Kąciku. Jest to duża woliera zewnętrzna podzielona na część odkrytą - częściowo piaszczystą, częściowo roślinną i część zadaszoną, z podłogą i zakamarkami do zabawy.

- Kiedy jest ładnie, do Kącika wypuszczamy koty z biura, czekające tam na adopcję, żeby sobie tu pobiegały. W Promyku zawsze mamy około setki kotów. Część czeka na adopcję, pozostałe żyją w wolierach, zanim będą na nią gotowe. Teraz, od wiosny do wczesnej jesieni, mamy dużo maluchów. Szybko znajdują domy, ale także dorosłe koty często nie są u nas dłużej niż kilka miesięcy. Teraz na adopcję czeka np. Krystyna - dziesięciolatka, która jest dziś w Kąciku - bardzo przytulaśna, lubi kontakt z człowiekiem, a także bardziej nieśmiała i młodsza Ester.

Z reguły trafiają do nas koty znalezione na ulicy, albo po zmarłym właścicielu. Mamy teraz kilkuletnią kotkę, która przeszła kocią depresję po śmierci opiekuna, ale już się otworzyła. Wcześniej atakowała nas i syczała, teraz chce już być głaskana. Kot potrzebuje trochę czasu - zmiana środowiska i śmierć właściciela robią swoje. 

To będzie nowa tradycja

Emilia Salach przypomina, że dotąd dzień otwarty schroniska odbywał się w Parku Reagana: - Teraz już co roku będziemy go organizować w schronisku i na terenie wokół. Wszyscy chętni mogą tu przyjechać i zobaczyć, w jakim stanie jest Promyk, jakie tu mamy zwierzęta i porozmawiać jednego dnia z wieloma osobami, które z różnych stron doradzą, jak najlepiej opiekować się swoim pupilem. Myślę, że dziś rozpoczął się niejeden proces adopcyjny…

Czym zajmuje się pies ratowniczy w wodzie?

Nad zbiornikiem retencyjnym położonym tuż przy Promyku poznać można było też psy zupełnie nie związane ze schroniskiem i ich właścicieli. Radosław Ptasiński, Gdańska Sekcja Psów Ratowniczych:

- Gdańska Sekcja Psów Ratowniczych jest częścią Gdańskiego Ratownictwa Wodnego. Nasza sekcja ma uprawnienia, by szkolić i egzaminować psy, które w przyszłości mogą wspierać działania ratowników wodnych - nie będą one jednak nigdy samodzielnymi ratownikami.

Trzy psy, które trenowały dziś w zbiorniku wykonywały ważne na pierwszym etapie szkolenia zadania sportowe: zanoszenie sprzętu ratowniczego i odbieranie go, okrążanie człowieka z kołem ratunkowym. To wstęp. Dopiero pies dobrze wykonujący zadania sportowe, który przejdzie też szkolenie z działań ratowniczych i otrzyma certyfikat, może być wsparciem dla ratownika wodnego, w sytuacji gdy np. dziecko odpływa od brzegu na “dmuchańcu”. Pies i ratownik razem wtedy do niego dopływają, a rolą psa jest wsparcie człowieka w holowaniu tonącego do brzegu. 

 

fot. Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda